Komercja, chałtura truje Nas… Wszędzie grzebiesz w “bublowatej szmacie nijakiego gnoju”. Zjawisko jest powszechne… Ale nie jojcz, szukaj remedium!
Cywilizacji twory, pogruchotane radia łomem i telewizory, coś w stylu niszowych twórców Alter Muzyki.
Rzadko kto rodzi się geniuszem czy piętnowanym miernoty klątwą, – partactwem w imię bałwochwalczej czci ludzi z niby niebiańskiej charyzmy darem w obliczu insektów, prymitywów podciętych niedostatkiem iluzji rojenia, pragnących odkryć kim jestem – ” literaturą“?
Termin rozrachunku idzie dużymi skokami. Opadają łuski, aksjomat bierze górę, sukcesywnie ogłupiany łajdacką, nikczemną siłą zjawisk bezcennych i bezużytecznych. Zaściankowość ignorancji ustępuje placu sążnistym widnokręgom możliwego jak niemożliwego.
Myślisz, że zwyciężymy?!

Prawda jest smutna. Nasze zmartwienia są stereotypowe, trywialne. Życie nie ma szczególnego znaczenia. Nie wykonaliśmy nic. Nikt o nas nie będzie wiedział. W powyższych posępnych okolicznościach blask genialnych artystów ukoi nasze zdegustowanie. Smakując egzaltowanej muzyki, pożerając kreatywną lekturę czy podziwiając rzeźby – sculpture mistrzów poczujemy się niepospolici.